Etykiety

Candy (1) Ceramika (32) Decoupage (5) Filcowanie (2) Kuchnia (11) Wnętrza (5) Zdjecia (3) życie (3)

środa, 24 listopada 2010

Czupurek pospolity

 

 

 
Posted by Picasa

Kubek z wkładką;)

Kubek z wkladka albo niespodzianką jak ktos woli...Pije sobie kawke a tu ktos zaglada prosto w oczy...Zielen niech nikogo nie zdziwi;)
 

 

 
Posted by Picasa

Liść łopianu

Cos mnie ciagnie do tych liciastych talerzy-i jakos tak znowu w zieleni...
 

 
Posted by Picasa

wtorek, 9 listopada 2010

Talerz z kłosami

 

Kurcze nie wyglada najlepiej na zdjeciu to szkliwo-uwierzcie lub nie ale w rzeczywistosci wyglada duzo lepiej:)
Posted by Picasa

Miska w prążki

 

Ot taka sobie miska w zielone prążki.Fajna bo duza-duzo pysznosci sie zmiesci:)
Posted by Picasa

sobota, 6 listopada 2010

Ptaszki

 

Obiecalam, kiedys komus ptaszki na wymianke. Straaasznie dlugo to trwalo bo problemy z wypalem mielismy a potem wakacje byly no ale są...nie wiem czy sie spodobaja ale jeli tak to Asiu gotowe, mogą juz do Ciebie lecieć
Posted by Picasa

lampion

 


Trudne czasy dla mnie nastaly. Powrot do pracy (po 3 latach ucze sie wszystkiego od nowa, rzeczy sie pozmienialy, ludzie atmosfera...ach nie jest juz tak fajnie)Do tego mam dola bo wychodze rano -jest ciemno, wracam po pracy- ciemno, szybko jakis obiad chwila zabawy z synkiem i zaraz trzeba go kapac bo rano pobudka bardzo wczesnie. Tak mam malo dla niego czasu-kurcze przykre to jest strasznie i smutne no ale nie ja jedna na tym swiecie... Jedynym pocieszeniem są weekendy i t ze zajecia z ceramiki sie znowu zaczely. Oto moj nowy lampion. Powiem Wam ze wlasnie zapalilam w nim swieczke, zrobilam sobie herbatke, wskoczylam pod koc i patrze na cudowna gre cieni na scianie. Pieknie swiatlo wydostaje sie przez otworki-bardzo klimatycznie sie zrobilo....
Posted by Picasa

poniedziałek, 20 września 2010

Chlebak i ptaszki


A jakos tak hurtem z tymi postami u mnie dzisiaj. Jak nic to nic a jak zaczne to skonczyc nie moge:)Juz wczoraj mi sie zaczelo...znacie na pewno to uczucie, chodzisz po domu, chodzisz i patrzysz co by tu zmajstrować...i padło, na chlebak, który jakos tak mi ostatnio w swym naturalnym kolorze drewna nie pasowal. Zreszta wyplowialy juz troche byl. Marzyl mi sie jakis delikatny motyw...z takich co to na blogach są bardzo popularne-przedruki francuskie, napisy, sztuce. No ale nie mialam i z braku laku padlo na maly wiatraczek.
Jeszcze lakier na chlebaku nie byl suchy a ja juz zastanawialam sie co dalej...Do pracy niedlugo wracam i chcialabym tak sie nasycić robotkami recznymi bo potem to juz klapa...wyciagnelam mase plastyczna i machnelam kilka ptaszkow-do czego? nie wiem, na razie schną.


A pochwale sie jeszcze ze poznalam ostatnio pewna artystke co to rozne cuda tworzy i umowilam sie z nia na jutro na maly kurs papier mache.
milego dnia
Ania

Koronkowy wazon



Praca jeszcze przedwakacyjna, ale poniewaz moj talent ogrodniczy jest najdelikatniej mowiac "daleki od idealu" i latem kwiaty żadne mi nie zakwitly -chwale sie teraz. Wazon koronkowy przedstawiam państwu:)

Ikebana

 

Moje wychodowane dalie w ulepionej przeze mnie w zeszlym roku ikebanie. Wlasnie ją polubilam:)
Posted by Picasa

środa, 15 września 2010

Magnesy




 

Dawno, dawno temu dostalam od mojej koleżanki z pracy magnes z RPA. Koleżanka wracala do siebie do kraju i na pozegnanie taką wlasnie pamiatke nam zostawila. Wrocilam do domu, przyczepilam magnes na lodówke, odnalazlam jakies 2 stare magnesy-jeden z Londynu z czasow mojej niewolniczej pracy;) drugi z wakacji w Szwecji. Potem przywozilismy sobie magnesy z każdych wakacji, Chorwacja, Paryż, Tajlandia, Wlochy i gdzie my tam jeszcze bylismy... Tak sie uzbierala malutka kolekcja. Kiedys mielismy w domu imprezke i znajomi pytają czy kolekcjonujemy magnesy, a my że niby nie no ale jak gdzies bedą to niech o nas pamietają i zamiast kartki magnes przywioza. Wzieli sobie to do serca bo tak przez kilka lat zamagnesowalimy sobie prawie cala scianke lodowki. Magnesy mamy ze wszystkich stron swiata, najwiecej europejskich ale też z Meksyku, USA, Tajlandi (nawet sporo bo znajomi namietnie jeżdzą)Chin, Wietnamu, Bali, Malediwów, Argentyny, Japoni...Oj chyba ponad 100 juz sie uzbieralo. Mamy sporo podrozujacych przyjaciol ale co jest zabawne czasem obcy ludzie nam te magnesy przywoza:) i tak za friko do kolekcji dorzucają. Z tej masy pamiątek zaplacilimy chyba tylko ze 2 czy 3 razy komus kogo poprosilismy o przywiezienie ale tak to zazwyczaj ludzie z dobrego serducha. Fajnie prawda? Kiedys na imprezie pracowniczej podchodzi do mnie jakis koles ktorego nawet nie kojarzylam i mowi "Czesc, o kurcze przywiozlem wam magnes z Chin ale zapomnialem zabrac ze soba". Ale sie usmialam (to chyba byl znajomy mojego meza ale tak czy inaczej rozbawil mnie tym ogromnie)
Posted by Picasa

wtorek, 7 września 2010

Szarlotki nadszedl czas:)))


 

Wspominalam juz o tym ze uwielbiam przepisy, ktore sa szybkie, latwe i niezawodne? Pewnie tak:) Taka oto jest nasza szarlotka. Robi sie ją megaszybko i zawsze wychodzi. Mamy w ogrodzie jablonke, ktora obdarowuje nas każdej jesieni OGROMNA ilocią najwspanialszych jablek jakie w życiu jadłam. Jesienią pachnie u nas w domu pieczonymi jablkami i cynamonem. A najlepsza w tym moim ciecie-deserze jest oczywicie duza ilosć kruszonki, ktorą każdy łyżką zgarnia na swoj talerzyk. Jak dla mnie najlepsza na ciepło z lodami waniliowymi i bitą smietaną. Jeden minus-nie da sie "ładnie pokroić -przynajmniej z naszych jablek, nakladamy wiec łyżką taka malo elegancką kupkę ale co tam-znika tak szybko ze nikt sie nawet nie zastanawia.
Oto przepis:
Naczynie żaroodporne wypelniamy (prawie po brzegi) pokrojonymi w cząstki jabłkami, przesypujemy cukrem i cynamonem (ja uzywam czesto gotowego cukru cynamonowego) potrząsamy, mieszamy aby jablka obkleily sie cukrem, posypujemy kruszonką i do piekarnika. Pieczemy tak długo az kruszonka nam sie zarumieni.
Kruszonkę robie zawsze "na oko" mniej więcej tyle samo cukru, masla i mąki (np po 3/4 szklanki każdego skladnika)Do "surowej" kruszonki mozna dodać posiekane migdaly-rewelacja. No to jak lecicie po jabłka?
Posted by Picasa

poniedziałek, 6 września 2010

i poszedl

"Mama pij szybko ferbatke bo ja juz che isc do przedszkola..." Dobry znak- mysle sobie. No i poszedl...sam zdjąl buty, ubral nowe przedszkolne kapcie pomachal mi i polecial do sali. "Halo wolam, a calusa jakiego dostane?" przeslal calusa rączką i gotowy juz leciec dalej ale ja nie poddaje sie robie rozczarowaną minę i pytam " tylko takiego?" wrocil dal porzadnego calusa i juz siedzial przy regale z samochodami. Zabralam sie wiec bo co tam po mnie...Poszlam na spacerek i przypomnialo mi sie ze mialam zmienic godziny pobytu w przedszkolu. Wracam wiec ostroznie zeby mnie nie widzial, poszlam do biura, zalatwilam sprawy, w szatni caly czas ruch i gwar bo dzieci "naplywaly" z wszystkich stron. A co tam mysle zajze sobie przez szpare od drzwi jak tam moje dziecko cudownie sie bawi. Patrze a on stoi caly czerwony, zasmarkamy, zaplakany...I PO CO ZAGLADALAM? teraz mi przykro bo nie wiem dlaczego:(((Obstawiam zderzenie z rzeczywistocia a mianowice ze ktos zabral mu zabawki, albo ze ktos nie dal sobie odebrac zabawek;)ale kto wie...moze bylo mu smutno? Kurcze jak ja wytrzymam do tej 16ej???

wtorek, 31 sierpnia 2010

Odroczenie sprawy

"Dzień dobry ja z przedszkola dzwonie" mowi pani jakims takim niepewnym glosem
"Tak, slucham" mówię
"Nie zdążylimy z remontem i musimy przesunąc rozpoczecie zajec na poniedzialek-co Pani na to?"
Eee co ja na to? a no nic...do pracy od pazdziernika ide wiec spoko ale worek przedszkolaka spakowany, dziecko "psychicznie" nastawione, matka nawet sie do fryzjera umowila jako ze wkoncu ma chwilke wolnego a tu dupa blada...No nic to, przynajmniej spędzimy 3 dodatkowe dni razem:)))W sumie to nawet sie ciesze ale ciiii...

piątek, 27 sierpnia 2010

ważka

brrry nie podoba mi sie...ale skoro udalo sie strzelic fotke z bliska to co tam, podziele sie tym widokiem:)
 
Posted by Picasa

Pan Kot

Przedstawiam Wam mojego PanaKota;)
 
Posted by Picasa

poniedziałek, 23 sierpnia 2010

Koniec lata



Komar to czy nie komar? bo robiąc zdjecie bylam pewna ale teraz to juz nie za bardzo...;) Wieczór, las, drewniana chatka, taras, stól, taniec na szkle. Koniec lata. Moj syn idzie do przedszkola,a ja po dluuugiej przerwie wracam do pracy. Ale mi smutno. Skończą sie te nasze leniwe poranki, spacerki, spędzanie calych dni w ogródku.Wszystkie te nasze rytualy i spontany. Uwielbiam jesień, zawsze uwielbialam tą pore roku. Lubie deszcze i jesienne slonce. Grabienie jablek ktore masowo lezą pod naszą jablonką a potem bujanie sie na chutawce i wystawianie twarzy do ostatnich promyków slonca. Zapach szarlotki. Zawsze dużo pracowalam, w liceum chyba każdy weekend, studia zaoczne i praca etatowa, nie znam studenckich wakacji. Mój syn urodzil sie jesienia i jakos teraz jesien kojarzy mi sie z takim spokojem, wolnym czasem, miloscia...(teraz oczywiscie spokojnie juz nie jest bo troszke podrosl no ale kiedys tak bylo;)Tak czy inaczej w naszym życiu wiele zmian a ja nie mogę sie nadziwic jak ten czas szybko leci.

sobota, 14 sierpnia 2010

Raku

Przyszlam wczoraj w nocy z ostatnich w tym roku (szkolnym:) zajec z ceramiki. Uswiniona, zadymiona, uwędzona;) a efekty takie oto: